Ogród
Muśnięcie na chłodnym już od czas poliku,
które muskały niegdyś obce Tobie już usta;
W dotyk pewny zastąpię - jedynym już z jedynych;
otulającym pieszczotliwym podmuchem kochania.
A nadzieja, która już niegdyś pusta, dziś nie,
lecz trzepot skrzydlek, połyskujący na wietrze -
prawdziwszy, niż mogłoby się to wydawać...
A może to był wcześniej tylko sen? Zmora nocna?
Usłysz mój szept, nie zatapiając w lękach iglastych;
chłodnych, burzliwych czy skalnych, toż to paranoja...
Już spokojnie.
Ujrzyj to czego nie ma, a już jest.
Mnie;.
W bieli grzesznej lub czerni niewinnej; składanych Tobie przysięgach.
Wolnej od złotej woliery, w ogrodzie barokowym i kształtnym,
w nieskłamanym zachwycie, wieczności, a nie mękach;
gdzie gnieździły się zmiędlone wśród chwastów poczwary.
I uzdrowić podwiędłe już wicie, a martwe wnet czas zerwać.
Komentarze
Prześlij komentarz